środa, 23 stycznia 2013

No 21


***

Nie wiedziałem, czy mam poruszyć tę kwestię czy nie. Ten wieczór był tak idealny, że nie chciałem go niszczyć. Z jednej strony, muszę powiedzieć o tym Caroline. Prędzej czy później i tak się dowie. Całą drogę powrotną do domu nie odzywaliśmy się. Ja byłem zajęty patrzeniem na drogę, Caroline prawie usypiała. Kiedy zajechaliśmy pod jej dom, wyszedłem z auta. Podszedłem od strony mojej ukochanej i otworzyłem jej drzwi. Wyglądała niczym anioł, który spadł dla mnie z nieba. Była taka piękna, kiedy spała. Wziąłem ją na ręce, otworzyłem dom i zaniosłem ją do jej pokoju. Andrzeja nie było. W sumie, jak zwykle. W moich oczach tata Caro był pracoholikiem. Nigdy nie mogłem spotkać go w domu, albo żeby spędzał czas ze swoją córką. Była tu od dwóch miesięcy, a on może z nią spędził tydzień z tego. Byłem jej tu potrzebny jak nikt inny. Położyłem księżniczkę do łóżka, przykryłem ją kołdrą. Lekko musnąłem ustami jej czoło. Spojrzałem na nią ostatni raz i podążyłem w stronę drzwi.

- Justin, zostań ze mną, proszę.- powiedziała zaspanym głosem. Podniosła się na łokciach i spojrzała w moją stronę. - Proszę. - ponowiła swoją prośbę. Odsunąłem się od drzwi i podszedłem do łóżka. Przytuliłem ją.
- Zostanę. Śpij kochanie. - Caroline położyła się.

Rozebrałem się do bokserek i wskoczyłem do niej pod kołdrę. Przytuliłem ją do siebie. Kocham przytulać się do jej ciała. Jest taka drobna, delikatna. Taka kobieca. Przez pewien czas jeździłem dłonią po jej talii, myślałem jak rano wytłumaczę jej to, co muszę. - Kocham Cię. - szepnąłem i pocałowałem ją w szyję. Caroline uśmiechnęła się tylko lekko pod nosem. Po pewnym czasie odpłynąłem.

*Oczami Caroline*

Obudziłam się wtulona w tors Justina. Kocham tak zaczynać każdy swój dzień. Wieczór był magiczny. Najpiękniejszy w swoim rodzaju. Cicho westchnęłam na wspomnienie wczorajszego dnia. Justin najwyraźniej musiał to usłyszeć, bo zaraz poczułam jego rękę wędrującą ku mojej twarzy. Położył swoją dłoń na moim policzku. Odwróciłam się twarzą w jego stronę. Lekko gładził kciukiem mój policzek. Uwielbiam w nim te jego romantyczność. Patrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Nie musieliśmy mówić, że się kochamy. Czuliśmy to w każdym dotyku, każdym głębokim spojrzeniu w oczy. Magiczne, a jednak prawdziwe. Po chwili nasze usta połączyły się w pocałunku. Justina dłonie wędrowały po moich plecach, a moje dłonie czochrały jego włosy.

- Kochanie, musimy porozmawiać. - powiedział, kiedy się od siebie oderwaliśmy. W jego ustach brzmiało to tak stanowczo, że nie wiedziałam czego mam się po tym spodziewać.
- O czym? - zapytałam.
- Muszę wyjechać. - powiedział z żalem w głosie. Przez chwilę nic nie odpowiadałam. Nie wiedziałam nawet co mam powiedzieć. Zatkało mnie na samą myśl.
- Na ile? - powiedziałam smutnym głosem.
- Dwa tygodnie, góra trzy.
- Chcę jechać z Tobą. - powiedziałam stanowczo. Na tyle, że Justin zdążył zmienić wyraz swojej twarzy na trochę poddenerwowanego.
- Nie możesz jechać ze mną!

*Oczami Justina*

Wkurzyłem się. Kocham ją, ale teraz nie może ze mną jechać. To zbyt niebezpieczna akcja. Chociażby ze względu na osoby, z którymi będę. Nawet moja matka do końca nie wie o co w tym wszystkim chodzi. I niech tak póki co pozostanie. Usiadłem na łóżku. Caroline siedziała na mnie. Była chyba zawiedziona moją odpowiedzią na zadane przez nią pytanie. Tak czy siak, obiecałem, że nie puszczę pary z ust.

- Kochanie, zrozum. Nie jadę dawać koncertów. To nie ta sprawa. Jadę w interesach. - spojrzałem na nią. Jej wyraz twarzy jakby stał się bardziej spokojny. - Nie chcę cię narażać na złe samopoczucie. Jesteś kobietą, więc zasługujesz chociażby na to, żeby się porządnie wyspać. Gdybyś pojechała ze mną nie byłoby to szczególnie możliwe. - musiałem wymyślić jakieś kłamstwo na poczekaniu. Nie powiem jej, że to będzie niebezpieczne. Jeszcze bardziej chciałaby jechać tam ze mną. Nie uwolniłbym się od niej nawet na sekundę. Objąłem ją w pasie i przytuliłem do siebie.
- To nie zmienia faktu, że nie podoba mi się ten cały pomysł z wyjazdem.
- Naprawdę myślisz, że to ode mnie zależało? Powiedzieli, że mam przyjechać. Wiem tyle co ty. Całej reszty dowiem się dopiero na miejscu. Skarbie, mnie też nie jest łatwo zostawiać Cię tutaj samą.
- Przecież jest ojciec. - przypomniała mi.
- Tak jasne, wmawiaj sobie. Twój tata to pracoholik, nie oszukujmy się. Całymi dniami nie ma go w domu, a jeżeli jest to tylko przelotem. Caroline, spójrzmy prawdzie w oczy.
- Pracuje, bo kocha swój zawód. - odpowiedziała obrażona.
- Dziewczyno, musisz się jeszcze wiele nauczyć.- powiedziałem i wstałem z łóżka. - Idę do łazienki.

Poszedłem pod prysznic. Zawsze po takich rozmowach lubiłem się odprężyć. Strumień chłodniej wody oblał moje ciało. Przemyślałem wszystko jeszcze raz. Czy nie powiedziałem oby za dużo, czy wszystko uda mi się ukryć przed nią, Scootem i matką. Byłem dobrej myśli. Po piętnastu minutach prysznicu wyszedłem z kabiny, owinąłem się ręcznikiem, poczochrałem ręką włosy i wyszedłem z łazienki. Caroline nadal siedziała na łóżku. Kiedy usłyszała drzwi od łazienki zerknęła w moją stronę.

- Ale obiecaj, że będziesz codziennie dawał jakieś znaki życia. - spojrzała na mnie wzrokiem zabójcy.
- Obiecuję.-podszedłem i kucnąłem przy niej. - Będę codziennie dzwonił rano, aby powiedzieć Ci "dzień dobry moja księżniczko" i wieczorem, żeby powiedzieć "dobranoc kochanie, pamiętaj, że cię kocham". Wiesz doskonale, że nie wytrzymałbym nawet dnia bez Twojego głosu. - szeroko się do niej uśmiechnąłem. Caro odwzajemniła mój uśmiech.
- Kiedy jedziesz?
- Jutro.
- Zostań ze mną dzisiaj. Muszę się Tobą nacieszyć. - powiedziała i uśmiechnęła się cwaniacko.
- To ta noc ci nie wystarczyła? - zapytałem z niedowierzaniem.
- Niestety nie.- uśmiechnęła się. - Idę się odświeżyć. - powiedziała, po czym wstała z łóżka i zniknęła za drzwiami łazienki.

W duchu cieszyłem się, że łyknęła moją przynętę. Póki co, nikt nie może dowiedzieć się prawdy.
_______________________________________
Co ten Justin może knuć? Haa ja wiem. :)
Dziękuję za komentarze, miłe słowa i wszystko. To daje niesamowitą motywację do dalszego działania. Przepraszam też, że tyle musieliście czekać na nowy. :*
do następnego!
+ komentarze mile widziane :*