czwartek, 12 lipca 2012

No. 5

* Świat Caroline * 

-Córciu, spakowałaś już wszystkie rzeczy? - wrzeszczała mama z dołu. 
-Tak mamuniu, wszystko spakowałam. Możemy już jechać na lotnisko. - odparłam zamykając walizkę na kłódkę zabezpieczająca. Na lotnisku pewnie będę musiała jeszcze raz wszystko wyjmować, ale trudno. Bagaż podreczny spakowany, mp3, telefon, słuchawki... Wszystko. Wszystko, co było mi potrzebne na kilka godzin lotu do mojego taty. Nie widziałam się z nim już 3 miesiące. Ale teraz zobaczę i jego, oraz spełni się równocześnie moje największe marzenie. Niewiarygodne, a jednak. W moim przypadku magia slow "never say never" zadziałała. A może to po prostu jakiś fart od Boga, ze mój tata wkręcił się w te branżę. Nie mam zielonego pojęcia. 

Zeszłam na dol z walizka. Mama zamykała ostatnie okna. Zanosiło się na spora burze. Ostatni raz podeszłam do mojego kota, pogłaskałam go i wyszłam do auta. Walizkę wrzuciłam do bagażnika. Za 20 minut mam być na lotnisku. Potem 2 godziny czekania. Te odprawy są straszne. No ale trzeba je przeżyć. Cale szczęście, ze już wcześniej miałam załatwioną vize. Bez tego nie poleciałabym do taty. Mama zamknęła drzwi od domu, wyjechałyśmy na lotnisko.

-Uważaj na siebie córciu, będę za tobą tęsknić!- powiedziała mama przez łzy.
-Ale mamuń, to tylko tydzień, wytrzymasz! Tez cie kocham.- powiedziałam i przytuliłam się do niej. Ostatni przytulas na tak długi czas. 
  Po dwugodzinnym czekaniu weszłam do samolotu. Szybka obgadanka co i jak w razie czego i lecimy. No to 10 godzin w samolocie. Mam nadzieje, ze nie padnie mi telefon ani mp3. 

*Po 10 godzinach* 

-Proszę zapiąć pasy, lądujemy.- usłyszałam w głośnikach głos stewardessy. Jeszcze pól godzinki i zobaczę tatę. Samolot powoli zniżał się do lądowania. W końcu wylądowaliśmy. Rozległy się oklaski w podzięce pilotowi za szczęśliwy lot. 

-Tato! 
-Caroline! 
Rzuciłam mu się na szyje. Myślałam, ze go nie poznam, ale nie zmienił się. Nadal jest taki sam. No dobra, ubiera się w droższe garnitury.. Ale widocznie tak w pracy trzeba. 

-Nawet sobie nie wyobrażasz tego jak mi brakowało tych twoich rzutów na mnie. Albo mi się wydaje, albo schudłaś. 
-Tato, ty zawsze byłeś świetnym bajkopisarzem. Własnie przytyłam. 
-Mnie się tak nie wydaje.
-To dlatego, ze dawno mnie nie miałeś na szyi haha. 
-Realne. 
-To, gdzie jedziemy teraz? 
-No oczywiście, ze do domu. Jesteś pewnie zmęczona po tak długim locie.
-Nie bardzo, spalam chyba z 8 godzin w samolocie. Ale, jestem mega głodna. 
-No to w domu ugotuje ci coś pysznego. akurat uzupełniłem zapasy w lodowce. 
-Świetnie!

Tata wziął moja walizkę i pojechaliśmy do domu. Gdy zobaczyłam to COŚ, otworzyłam z niedowierzania buzie. Tata widząc moja reakcje zaczął się śmiać. Dla mnie to nie był dom. Dla mnie to była villa! To, co mam w Polsce nie mogło się niczym równać z tym TU! 

-Ej no ojcze. Nie śmiej się ze swojej jedynej i ukochanej córki. Ty w villi mieszkasz, a nie w domu. 
-Może.. Dlatego chce, żebyś się z mama przeprowadziła tu, do mnie. Przekonuje Cie to miejsce? 
-Mnie... Jeszcze pytasz.. JASNE! Ja chce tu zostać.. 
-Przecież możesz. Mama najwyżej do Nas doleci. 
-Jeszcze z nią o tym porozmawiam.
-A tak wracając do niespodzianek, w domu czeka na Ciebie kolejna.- zahamowaliśmy przed brama. Tata wyszedł, otworzył ja jakimś przyciskiem i wjechaliśmy. Przy domu stal jakiś samochód. Wjechaliśmy do garażu. Ojczulek wyjął moja walizkę z auta i miał jakąś opaskę. 
-Skoro ma być niespodzianka, zakładaj to.- podarował mi czarna opaskę na oczy. 
-Teraz jestem twoja nawigacja. 

Tata przeprowadził mnie przez jakiś korytarz, potem skręciliśmy w prawo, potem w lewo. Nagle usłyszałam muzykę. Chyba trafialiśmy do celu. Byłam coraz bliżej muzyki. Nagle zatrzymaliśmy się.

- Kochanie, możesz ściągnąć opaskę. 

Sciaglam to coś z oczu i stanęłam jak wryta w ziemie. Zrobiłam minę zdziwionej pani. Nie mogłam w to uwierzyć! Zobaczyłam... 
_______________________________________
a co zobaczyła Caroline dowiecie sie w następnym rozdziane, niebawem! 
wracam po bardzo długiej przerwie z nowa energia i nowymi pomysłami. 
Licze na Wasze komentarze, uwagi i przede wszystkim wsparcie! 
much love <3 
rozdział dla Karaszkiewicz <3 Dziękuję ci misiu za takie słowa <3