poniedziałek, 10 grudnia 2012

No. 14


*** 

Kiedy weszliśmy do mojego pokoju, Justin stanął na wprost mnie i przyparł mnie do ściany. Lekko musnął moje wargi. Przejęłam inicjatywę i pogłębiłam tę pieszczotę. Zaczęliśmy się namiętnie, ale zarazem delikatnie całować. Nasze języki były jednością. Nasze usta pasowały do siebie idealnie. Ręce Justina wędrowały po moim ciele, od góry, do dołu. Potem włożył ręce pod koszulkę. Przeszedł mnie lekki dreszcz, bo ręce miał zimne. Był to jednak przyjemny dreszcz. Moje ręce krążyły po jego włosach, szyi oraz barkach. Z każdą minutą pocałunku, z każdym jego dotykiem pragnęłam Go coraz bardziej i bardziej. Nie był to dobry czas na seks, ale wiedziałam, że on chcę tego od dawna. Jednak, nie chciałam być kolejną przelecianą przez niego dziewczyną na jego koncie. Nie chciałam mu dać ten satysfakcji. Po chwili poczułam ręce Biebera na moich pośladkach. Uniósł mnie lekko ku górze, po czym wziął na ręce. Nie przestawał mnie jednak całować. Po chwili, brakowało już nam tlenu, nie chcieliśmy tego przerywać, ale trzeba było. Lekko odchyliłam głowę do tyłu. Skorzystał z sytuacji i zaczął obdarowywać całusami każdy milimetr mojej szyi. Strasznie mi się to podobało. Powodowało to, że miałam na niego coraz większą ochotę. Potem zjechał ku dekoltowi  Lekko przejechał językiem po mojej lewej piersi. Nie chciałam tego przerywać, ale musiałam. Popatrzałam w jego czekoladowe niebo. Widziałam pełno iskierek pożądania, czułości i czegoś, czego nie mogłam rozwiązać. To była chyba.. Miłość? Bardzo możliwe. Po chwili znów wpoiłam się w jego malinowe, ciepłe wargi. Nasze języki znów zaczęły tańczyć ten sam taniec. Chwilę potem Justin przeniósł mnie w stronę łóżka. Położył mnie na nim, a sam nachylił się nade mną. Znów zaczął obdarowywać każdy centymetr mojego ciała niezliczoną ilością pocałunków. Przeszedł przez szyję i dekolt  Potem zatrzymał się na chwilę, nie wiedział czy może podnieść moją sukienkę do góry. Spojrzał pytającym mnie wzrokiem. Uśmiechnęłam się znacząco, po czym podniósł sukienkę i zaczął całować mój brzuch. Doszedł do mojej miednicy. Nie mogłam do tego doprowadzić, dlatego usiadłam, ujęłam jego głowę, przybliżyłam do siebie i zaczęłam całować. Teraz to ja przejęłam inicjatywę. Zdjęłam jego koszulkę i zaczęłam obdarowywać niewielkimi całusami każdy kawałek jego niesamowitej klatki piersiowej. Gdy zaczęłam schodzić coraz bardziej w dół, ściągnęłam z siebie sukienkę. Potem, pomogłam Justinowi z jego spodniami. Gdy byliśmy w samej bieliźnie usiadłam na nim okrakiem. Justin położył swoje dłonie na moich biodrach. Jeździł nimi to w górę to w dół. Nachyliłam się nad nim. Justin spojrzał w moje piersi. Podobno każdy mężczyzna lubi się patrzeć kobiecie na piersi. Musnęłam jego malinowe i rozpalone wargi. Tym razem całował namiętnie i brutalnie. Zjechał rękoma na moje pośladki, których mógł dotykać bez problemu, ponieważ byłam w stringach. Lekko zsunęłam się z miednicy na jego krocze. Poczułam, że jego "kolega" zaczyna czuć stan euforii jaki panował w ciele Justina. Przejechałam po miejscu ręką, co spowodowało, że stanął. Zaśmiałam się lekko pod nosem i znów przeniosłam rękę na włosy Biebera. Jego ręce powędrowały w przód. Chciał już włożyć mi rękę pod cieniutką koronkę, ale przerwałam całą tą sytuację schodząc z niego i siadając na łóżku. Justinowi najwyraźniej się to bardzo nie spodobało. 

- I co? Teraz mnie takiego napalonego na Ciebie zostawisz? - powiedział z namacalnym wyrzutem w głosie. 
- Tak, zostawię. Justin zrozum, nawet nie jesteśmy razem, nie znamy się tak dobrze, jak powinniśmy. - odwróciłam głowę w jego stronę - To chyba trochę za wiele jak na zwykłych "kumpli" przystało, nie prawd aż  - uśmiechnęłam się lekko. 
- To dlaczego nie jesteśmy razem? Skoro do takich sytuacji dochodzi, to znaczy, że mamy się ku sobie. Caroline, proszę. Bądź ze mną. Obiecuję, że Cię nie zostawię, będziesz ze mną szczęśliwa jak z nikim innym. Pragnę Cię i fizycznie i emocjonalnie. Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie u mojego boku. Jesteś dla mnie perfekcyjna pod każdym względem. I nie mówię tego każdej, bo tak naprawdę, do nikogo nie czułem tego co do Ciebie czuję. - przez chwilę zrobiło mi się głupio. 

Byłam w dziwnej sytuacji. Cieszyłam się jak debilka, że moje marzenia się spełniają i to tak na miliardy procent, ale z drugiej strony, to jest za piękne, żeby było prawdziwe. Miliardy myśli przechodziły po mojej głowie, pozytywne i negatywne. Jednak, przybliżyłam się twarzą do Justina. Spojrzałam głęboko w jego oczy. Mówił prawdę. Co jak co, ale z oczu najlepiej jest to wyczytać. Pocałowałam jego wargi kilka razy i pogłębiłam pocałunek. Po chwili odsunęłam się od niego. 

- Wierzę Ci. Wierzę, że tak jest. Justin... - nastała głupia cisza. Chciałam mu to powiedzieć, ale nie wiedziałam jak. Mimo tego, że on przed chwilą wyznał mi miłość, ale w bardzo wyrafinowany sposób. 
- Tak? - przerwał ciszę mój ukochany. 
- Kocham Cię. - w końcu wyszło to ze mnie. Justin podniósł się z łóżka i objął mnie od tyłu. Wtulił twarz w moje włosy, po czym lekko je odgarnął. Czułam jego ciepły oddech przy moim uchu. 
- Ja Ciebie też. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo. - przytulił mnie do siebie jeszcze mocniej. 
W jego ramionach czułam się niesamowicie bezpieczna. Pałała od niego miłość do mnie. Był moim prywatnym ochroniarzem, na którego już zawsze mogłam liczyć. Wiem, że przy nim nie grozi mi nic złego. On nie pozwoli na to, aby stała mi się krzywda. 
- Justin? - zaczęłam rozmowę. 
- Słucham cię kochanie. 
- Tata wyjechał ze Scootem na cztery dni. Nie chcę być sama w tym wielkim domu.
- Chciałbyś, abym z Tobą został? 
- Jeżeli to nie byłby dla Ciebie żaden problem..
- Oczywiście, że zostanę. Nigdy nic nie wiadomo, co mogłoby się stać, gdobyś sama była w domu.
- Dziękuję Ci. - odwróciłam się i dałam mu buziaka w policzek. 
______________________________________________________________
witam kolejny rozdział :) 
Roxi z dedykacją dla Ciebie! :*