poniedziałek, 17 grudnia 2012

no. 15


***

Rano obudziłam się wtulona w osobę, którą kocham. Osobę, która już jest moja. Niechętnie uniosłam głowę z poduszki. Spojrzałam w stronę mojego księcia z bajki, który patrzył na mnie z niesamowitym szczęściem namacalnym w jego oczach. Przyglądał się mnie z uwagą, jakby chciał zapamiętać każdy fragment mojej twarzy. Jego usta były wykrzywione w lekki uśmiech, który nie chciał zejść mu z twarzy chociażby na kilka sekund. Czułam się wspanianiale z myślą, że dzięki mnie ktoś może być szczęśliwy. Przerwała mu gapienie się na mnie buziakiem na dobre rozpoczęcie nowego dnia. Buziak przerodził się w coś o wiele poważniejszego. Nie mogliśmy przestać przez kilka minut. 

- Dzień dobry kochanie. - powiedziałam po oderwaniu się od jego ust. 
- Dzień dobry. Jeżeli każdy dzień będziemy zaczynali w taki sposób, chcę każdego dnia być przy Tobie. - powiedział, po czym ukazał rząd ślicznych, białych zębów powalając mnie swoim uśmiechem. 
- Jeszcze dwie noce możesz spać ze mną, potem wróci tata. 
- Jak wróci Twój tata, to będziesz nocować u mnie, porste. 
Wstałam z klaty Justina, oparłam się na łokciach i skierowałam się w jego stronę tak, abym mogła na niego patrzeć. - A jeżeli się nie zgodzi? 
- To obiecam mu, że nie będę spał z Tobą w jednym łóżku. Wtedy powinien się już zgodzić. A po drugie, Twój tata mnie lubi, więc dlaczego miałby się nie zgodzić? 
- No tak, z tym też masz rację. Dobra, nie zajmujmy się myśleniem o tym teraz. Cieszmy się sobą.- powiedziałam i usiadłam na nim okrakiem. 

Dopadłam jego ciepłe, malinowe wargi, w których znów się zatopiłam. Justin jeździł swoimi dłońmi po moich udach, pośladkach i plecach. Badał każdy milimetr mojego ciała z niesamowitą perfekcją. Nasze języki znów zaczęły taniec. Taniec, który za każdym razem był inny, wyjątkowy. Justin całował mnie delikatnie. Tak, jakbym była jakąś porcelanową lalką, którą gdy się upuści rozbija się na miliardy małych kawałeczków. Nie przeszkadzało mi to. Traktował mnie jak księżniczkę. Jak najważniejszą kobietę w jego życiu. Oczywiście, nie chciałam być ważniejsza od Pattie, ale kto wie, czy tak się nie stanie. Czas pokaże. Chwilę po tym, Justin przejął inicjatywę. To on górował nade mną. Odszedł od moich ust. Zaczął składać na mojej szyi małe pocałunki, po czym wrócił do ust. Nagle zaczęło mi burczeć w brzuchu. Justin zaśmiał się. Ucałował je delikatnie i wstał z łóżka. 

- Czas na śniadanie kochana. Twój brzuch domaga się jedzenia, a jego nie należy zaniedbywać. 
- Przyznam, że zgłodniałam. 
- To czekaj. Ja zrobię śniadanie, a ty jeszcze chwilkę poleż spokojnie. - wstał z łóżka i poszedł do kuchni. 

Co jak co, ale tyłek to miał nieziemski. Klatę w sumie też. O przyrodzeniu się nie wypowiem, bo to jeszcze nie czas na to. Korzystając z chwili samotności przeturlałam się w stronę szafki nocnej, na której był laptop. Dawno nie sprawdzałam poczty, więc może czas ją sprawdzić. Po załączeniu się systemu pierwsze co zrobiłam to zalogowałam się na poczcie. 3 nowe wiadomości. Jedna, od mamy, druga od Kevina, a trzecia od Harrego. Ta trzecia zdziwiła mnie najbardziej. Dlaczego chłopak mojej najlepszej przyjaciółki do mnie pisze? Miałam złe przeczucia co do tej wiadomości, dlatego przeczytałam ją jako pierwszą. 

Droga Caroline. 

Na wstępie zapytam, co u Ciebie słychać, dawno się do Nas nie odzywałaś. Elena to nawet się już chyba na ciebie obraziła za to. No ale, miałem pisać w innej sprawie. 
Wyobraź sobie, że poszedłem na casting do XFactora.. no i .. Połączyli mnie i takich czterech ziomów w jeden zespół. Cieszę się jak diabli. Elena we mnie nawet nie wierzyła, ale udało mi się! Mam nadzieję, że cieszysz się tak jak ja. Rozumiesz, może stanę się sławny! będę jak Justin. A właśnie, co z wami? Spotkaliście się już czy coś? Dobra, nie zawracam Ci dalej głowy. Odpisz jak będziesz tylko mogła. 
Całuję, Harry. 

Przeczytałam, kliknęłam "odpowiedz" i zaczęłam pisać. 

Hej Harry! 

Przepraszam, że tak bardzo Was zaniedbałam. Postaram się to nadrobić. Oczywiście, cieszę się Twoim, Waszym szczęściem i trzymam kciuki. U mnie wszystko w jak najlepszym porządku. Mieszkam z tatą w villi, bo domem tego nazwać nawet nie można, mam własny samochód i tak dalej. A co do Justina, to nie tyle co się spotykamy, ale jesteśmy razem. Jestem z nim szczęśliwa jak diabli. Przeproś ode mnie Elen. 
Pozdawiam, Car. 

Wiadomość od Kevina nie była aż tak bardzo ważna, dlatego nie odpisywałam na nią. Odpowiem mu kiedy indziej. E mail od mamy jak zwykle. Co u mnie słychać, jak z tatą i że strasznie tęskni i nie może się doczekać przylotu do nas. Odpowiedziałam jej krótko, zwięźle i na temat. Wyłączyłam laptopa i położyłam go na swoje miejsce. W drzwiach pojawił się Justin z tacą w ręku. Śniadanie do łóżka? W takim wypadku chcę z nim zamieszkać! 

- Śniadanie dla mojego najcudowniejszego słoneczka. - powiedział, po czym usiadł  tacą na łóżku. 
- Boże, czy ja śnię?! 
- Wystarczy Justin, Boga to ty we mnie nie zobaczysz. - zaśmiał się i posłał oszałamiający uśmiech. 
- Oj właśnie widzę. Śniadanie do łóżka, jakież to romantyczne. Zostań moim mężem. 
Justin zaniósł się panicznym śmiechem - Czy ty mi się właśnie oświadczyłaś? - śmiał się jeszcze bardziej. Po chwili i ja się śmiałam, bo zrozumiałam co powiedziałam do niego. Cała ta sytuacja była chora. 
- Nie, ja tylko sugeruję przyszłość. - powiedziałam, gdy zaprzestałam się śmiać. 
- Jak dla mnie, taka przyszłość może być. Nie planuję kochać nikogo innego po za Tobą. 
- Tak samo jak ja. 

Po śniadaniu ubrałam się i pojechaliśmy z Justinem na zakupy. Oczywiście, dopadli nas paparazzi. Ale, to było do przewidzenia. Cóż, takie to już życie gwiazdy, nie ma się własnej prywatności. Ale, przywyknę do tego. Dla Justina zrobię wszystko. 
______________________________________________________________________
kolejny misiaczki! :* Dedykacja dla Olci :* Lovczi max. <3
a tak btw, to właśnie stałam się odpowiedzialna za blog http://kiss-and-telll.blogspot.com/ . Pomagam Roxi w pisaniu. Także, zapraszam Was również i tam. :*