poniedziałek, 14 stycznia 2013

No. 20

Nie odpowiadam za wyobraźnię, którą może uruchomić się po przeczytaniu owego rozdziału :)


***


Tak jak obiecałam tacie zadzwoniłam do mamy. Rozmawiałyśmy chyba dobrą godzinę. Tematy nam się nie kończyły, niestety mnie skończyły się fundusze na karcie. Była już szesnasta, więc zdecydowałam się na kąpiel przed spotkaniem z Justinem. Wykapałam się, rozczesałam włosy i związałam je w coś podobnego do koka. Tak na szybko, żeby nie przeszkadzały mi w innych czynnościach. Lekko przypudrowałam policzki oraz niedoskonałości, rzęsy idealnie wy tuszowałam  a usta uwydatniłam błyszczykiem. Owinięta ręcznikiem wyszłam z łazienki i udałam się do garderoby. Nie miałam pojęcia co założyć. Zdecydowałam się na białą koszulę z krótkim rękawkiem i falbankową spódniczkę w drobne kwiatki. Do tego założyłam białe conversy, wzięłam czarną marynarkę do dłoni i wyszłam z garderoby. Za dwadzieścia minut miał zjawić się Justin. Poczułam, że kiszki zaczynają grać mi marsza. Drapnęłam jeszcze maleńką torebkę, schowałam do niej klucze, telefon i portfel wraz ze wszystkimi dokumentami i zeszłam coś zjeść. Dzięki Bogu w lodówce znalazłam jakąś zupę w słoiku, wlałam pół jego zawartości do garnka. Podgrzałam i zjadłam z prędkością światła posiłek, który sobie przed chwilą przygotowałam. Gdy myłam miskę, po domu rozszedł się dźwięk dzwonka. Szybko chwyciłam torebkę wraz z marynarką i pobiegłam w stronę drzwi wyjściowych. Moim oczom ukazał się mój ukochany, który jak zwykle wyglądał oszałamiająco. Wyjęłam z torebki klucze, zamknęłam drzwi na zamki. Chciałam schować je do torebki, ale czując wzrok Justina na sobie spadły mi na ziemię. Oczywiście musiałam się po nie schylić. Kiedy to zrobiłam za swoimi plecami usłyszałam tylko gwizdanie. Odwróciłam się w jego stronę. Stał oparty o drzwi swojego samochodu.

- Mówiłem, żebyś ubrała się wyjątkowo, ale żeby od razu okazywać tą wyjątkowość?
- Justin, opanuj swoje hormony, bo widać, że buzują ci niesamowicie.
- Przepraszam kochanie, to jeden z objawów dojrzewania.
Podeszłam do niego, obdarowałam go całusem i wsiadłam do samochodu. Bieber po chwili znalazł się koło mnie, po stronie kierowcy.
- To gdzie jedziemy? - zapytałam. Miałam nadzieję, że coś mi powie.
- Najpierw do restauracji, a potem... - zamyślił się i uśmiechnął pod nosem. - Potem zobaczysz. Niespodzianka.

Lubiłam niespodzianki, ale to już robiło się denerwujące, że zawsze dowiadywałam się tylko tej pierwszej i chyba najmniej ważnej części całego jego planu. Dojechaliśmy do restauracji, zjedliśmy posiłek, który ledwo w siebie wcisnęłam po zjedzeniu w domu i znów udaliśmy się w kierunku samochodu.

*Oczami Justina*

Była już późna godzina. Zbliżał się zachód słońca w ciepły letni dzień na bezchmurnym niebie.Wybraliśmy się z Caroline nad wzgórza Hollywood'u. Widok był cudowny. Z owego miejsca było perfekcyjnie widać panoramę miasta, w którym się znajdowaliśmy. Zachód słońca w tym miejscu był najpiękniejszym zachodem, jaki można było sobie wyobrazić. Oczywiście żeby dodać trochę emocji zamieliłem oponami o lekko ubitą ziemie od razu przy wjeździe na miejsce. Nie obeszło się bez pisku i śmiechu Caroline. Włączyłem muzykę, po czym basy rozniosły się po całym aucie.
Zatrzymałem się, chciałem wyjąć kluczyki ze stacyjki lecz mnie powstrzymała. Złapała mnie za rękę i powiedziała, że lubi ten dźwięk. Trochę mnie to zdziwiło, jednak odgłos 8 cylindrowego silnika faktycznie powodował ciarki na ciele. Usiadłem z nią na ogromnej masce dodge’a. Uśmiechnąłem się do niej i objąłem w pasie.
- Lubię słyszeć jak on mruczy – powiedziała do mnie opierając głowę na moim ramieniu.
- Myślałem, że wolisz słuchać moich pomruków - uśmiechnąłem się cwaniacko.
Ona uśmiechnęła się do mnie i pocałowała mnie. Do zachodu było jeszcze trochę czasu. Rozmawialiśmy, wygłupialiśmy się, piliśmy zimnego szampana. Było cudownie. Tak, jak zawsze z nią. Czułem jak bardzo ją kocham i nie potrafiłem sobie wyobrazić żadnej innej na jej miejscu.

Gdy słońce było już nisko na niebie, wygłupy przeszły na wyższy poziom. Doszły namiętne pocałunki, skromny dotyk. Położyłem ją na ciepłej masce samochodu. Ona przyciągnęła mnie do siebie i zapytała:
- Jesteśmy tu sami? - uśmiechnęła mi się w usta
-Tak, spokojnie nikt nie widzi, to miejsce polecił mi mój tata, jak był młody lubiał wyjeżdżać poza miasto, niekoniecznie z moją mamą.
Caroline w tej chwili uśmiechnęła się jeszcze bardziej promniennie. Widziałem w jej oczach iskierki szczęścia, które były zmieszane z nutką pożądliwości.
- Wiesz, mam na Ciebie ochotę. Nie mogę się powstrzymać jak na Ciebie patrzę.
- Sugerujesz coś ? - zapytałem z niedowierzaniem.
- Hm… co powiesz na seks pod gołym niebem?
Spojrzałem na nią z lekko zdziwiony, na co ona odpowiedziała mi przesłodkim uśmiechem.
-Mówisz serio ?
- Tak, czemu nie? Kocham Cię, a żyje się tylko raz. Wiem, że z Tobą wszystko jest możliwe. Justin, nie ukrywaj. Też tego chcesz. Widzę to po Tobie. -
Co prawda to prawda. Nie potrafiłem przy niej ukrywać mojego podniecenia i tego, jak bardzo chcę połączyć się z nią w jedność. Ucałowałem i wtuliłem się w nią.
-To chyba znaczyło, że się zgadzasz? - uśmiechnęła mi się w usta
Nie odpowiedziałem, moją odpowiedzią był kolejny pocałunek.

Całowałem ją coraz namiętnej, jej dłonie jeździły po moich plecach. Całowałem ją powoli, czuć było jej gorące usta. Zjechałem niżej, po brodzie na szyje, za ucho i w dół. Ściągnęła mi koszulkę i dłońmi przejechała mi po mojej klacie i brzuchu. Zacząłem rozpinać jej koszulkę  nie przestając całować. Dotykałem ją po biodrach, szyi, ustach. Całowałem coraz niżej, jej koszula była rozpięta  leżała w samym staniku którego miałem zamiar się pozbyć. Powoli zacząłem ściągać jej ramiączka, usta miałem na jej piersiach. W końcu pozbyłem się jej górnych części garderoby. Zacząłem pieścić ustami i językiem jej   twardniejące sutki. Wycałowałem je dokładnie.  rękoma przyciągałem ją do siebie i Zjechałem niżej, czułem jak się prężyła i lekko wzdychała. Moje usta znalazły się na jej brzuchu, jej dłonie na moich włosach. Wyszeptała żebym nie przestawał.
Całując ją, zacząłem powoli ściągać jej spódniczkę. Całowałem ją po biodrach, brzuchu i podbrzuszu. Ona wzdychała coraz bardziej. Zębami obniżyłem jej majtki. -Hmm, lubię koronkową bieliznę – pomyślałem. Przyciągałem ją bardziej do siebie żeby obojgu było wygodniej. Zacząłem całować jej uda, pachwiny a dłońmi pieściłem jej piersi. Czułem charakterystyczny zapach damskich narządów płciowych i wilgoć. Ona nie wytrzymała i przekierowała mnie na jej czułe punkty, przejechałem tam językiem a ona głośno wciągła powietrze. Jeździłem językiem w górę i w dół, na najczulszym punkcie robiłem ruchy okrężne. Jedną dłonią zacząłem ugniatać jej podbrzusze, druga pieściła piersi. Zjechałem językiem w dół i wszedłem w nią, zamykając do tego usta. Ona głośno jęknęła i powiedziała.
-Justin… Błagam Cię nie każ mi dłużej czekać.
Przyciągnęła mnie do siebie, i zaczęła całować. Nie przeszkadzała jej wilgoć na moich ustach. Jej dłoń powędrowała do moich spodni. Zaczęła mi je rozpinać, aż w końcu miałem je na wysokości kostek. Złapała mnie za przyrodzenie, poczułem dreszcze na ciele. Przyciągnęła mnie do siebie. Mój twardy przyjaciel ocierał się o jej wilgotną pochwę  Było cudowne uczucie. Aż w końcu złapała mnie za biodra i je przyciągnęła. Wszedłem w nią, ona głośno jęknęła, a ja gwałtownie wciągnąłem powietrze. Złapałem ją za pośladki i przyciągałem do siebie. Najpierw powoli nabieraliśmy tępa. Leżała na ciepłej masce samochodu, oplatając mnie nogami, ja się oparłem o nią, nie przestając jej całować. Pomruki silnika i jęki Caroline powodowały u mnie raj na ziemi. Ona wyszeptała, że zaczyna dochodzić. Ja też czułem jak nasienie napływa mi do członka. Nagle, ona mocno się wygięła, wbiła mi paznokcie w plecy i zaczęła jęczeć. Spowodowało to u mnie jeszcze większe podniecenie. Zaczęła krzyczeć i jęczeć. Ja osiągając najszybsze tępo coraz głośniej i szybciej oddychałem. Poczułem jak osiągam najwyższy punkt podniecenia i głośno jęknąłem. Doszliśmy. Leżałem na niej i całowałem ją, czułem jej skurcze.

- Caroline, kocham Cie…
Caroline wzdychając pocałowała mnie.
Zachód słońca się skończył a my postanowiliśmy się ubrać. Leżeliśmy jeszcze długo na masce rozmawiając o tym co się stało i innych różnych rzeczach. Nie zauważyliśmy, że samochód zgasł. Pocałowałem ją i powiedziałem.
- Kochanie już późno czas jechać.
Uśmiechnęła się i wsiadła do samochodu.
Otworzyłem drzwi, przekręciłem kluczyk i usłyszałem duszenie się silnika.
-KURWA MAĆ!
-Justin o co chodzi?
-Kurwa akumulator padł !
Caroline głośno się zaśmiała, spojrzała na mnie i powiedziała:
- No to trochę tu posiedzimy.
Po czym usiadła na mnie i namiętnie pocałowała. W takiej pozycji spędziliśmy jeszcze ponad 4 godziny. Nie chciało nam się spać. Mieliśmy siebie, a to było dla nas teraz najważniejsze. Bawiłem się włosami Caroline, a ona moimi. Od czasu do czasu całowaliśmy się. Dla mnie mogłoby to nie mieć końca.

______________________________________________
Rozdział napisany z OGROMNĄ pomocą Doda. Jest współautorem i głównym pomysłodawcą rozdziału :) Szczerze? Lepiej nie potrafiłabym opisać tego wszystkiego od strony mężczyzny. Wszelakie skargi i zażalenia proszę kierować w jego stronę! :) No, pochwały w sumie też. ;)
No to, czekajcie na nowy! :*
PS. : komentarze mile widziane :*